Twarze czekają na angaże
Agencje aktorskie świetnie prosperują. Jest ich u nas kilkadziesiąt. Pobierają od 10 do 20 proc. prowizji, ale ich przyszłość wydaje się niezagrożona
Negocjują warunki umów, ustalają terminy nagrań, promują młodych artystów, robią zdjęcia próbne, wysyłają je producentom, pilnują castingów. Coraz częściej kształtują też wizerunki podopiecznych, podpowiadając im, gdzie powinni bywać, komu warto udzielać wywiadów. O wszystkich tych sprawach aktorom i producentom łatwiej rozmawiać przez osoby trzecie.
Pomocne, niedecydujące
– Jestem w agencji prowadzonej przez przyjaciela, jednak propozycje ról w 99 proc. dostaję od osób zgłaszających się wprost do mnie – zdradza Henryk Talar. – Satysfakcjonujące, choć niesformalizowane kontakty mam też z innymi agencjami, dzięki którym kilka razy grałem w filmie. Nie wiem, czy agent, który opiekuje się kilkudziesięcioma podopiecznymi, o każdym pamięta. Agencja może pomóc w wyszukiwaniu epizodów, bo w znaczących rolach obsadzają aktora sami reżyserzy.
– Agencje aktorskie są pomocne, ale nie decydujące – uważa reżyser Filip Bajon. – Zawsze wiem, kto powinien u mnie zagrać pięć głównych ról. Jeśli jednak natychmiast potrzebuję aktora do roli drugoplanowej, powierzam to agencjom. Czasem ich propozycje są tak trafne, że zastanawiam się, dlaczego sam na nie nie wpadłem.
– Byłem kiedyś w dwóch agencjach, ale z nich odszedłem – przyznaje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta