Trawka i winko w cieniu powielacza
W stanie wojennym marihuana była znieczuleniem na rządy Jaruzelskiego. Żaden powód do chluby, ale też nie rozdzierajmy szat – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Rewelacje „Newsweeka” na temat trawki palonej przez Donalda Tuska przypomniały mi klimat połowy lat 80., epokę dzikich lat stanu wojennego. Jako licealista pętałem się wówczas po obrzeżach dorosłej opozycji i nieco liznąłem tamtego klimatu.
Czy trawka w opozycyjnych „zaklętych rewirach” była czymś wyjątkowym? Wielu członków opozycji miało za sobą wcześniejszą epokę kontestacji hipisowskiej. Byli koledzy, którzy łączyli współpracę z podziemiem ze stylem „faji”, reggae i wyjazdów na koncerty na drugi koniec Polski. Pamiętam, jak w domu braci Przemka i Radka Kryszków – gdzie chłonąłem opozycyjną atmosferę – młodszy z braci Radek zrobił sobie z modeliny wisiorek, na którym znak pacyfy splatał się z kotwicą Polski Walczącej. Do tego stylu hipisowsko-dysydenckiego trawka pasowała doskonale, ale dodajmy od razu, że dalej, w kierunku mocniejszych rzeczy, zazwyczaj się nie posuwano.
Kontrastem dla opozycyjnego domu Kryszków był dom Kurskich, gdzie ascetyczny Jarek (obecnie wiceszef „Gazety Wyborczej”), starszy brat Jacka (dziś posła PiS), jako harcerz żadnych używek nie tolerował i krzywo patrzył nawet na młodszego, gdy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta