Gniew leczony śpiewem
Koncertowy powrót Alanis Morisette. Najwścieklejsza rockowa wokalistka ubiegłej dekady znów ma złamane serce. Dzięki temu pisze lepsze piosenki, a na występach przyprawia o dreszcze
Gdy kłaniała się po wtorkowym koncercie w Berlinie, nie mówiła publiczności, że ją kocha. Prosiła: „Dbajcie o siebie”. Przykładała dłonie do klatki piersiowej i wyrzucała je w tłum, jakby oddawała siebie. Ten gest dobrze ilustrował, czym był dwugodzinny występ w sali Tempodrome. W najbardziej osobistych piosenkach zwierzała się do mikrofonu ze złych wspomnień. Lizała rany, dźwigała się ze smutku. Muzyczny detoks przyniósł ulgę, wieczór zakończyła więc łagodną „Thank You”.
Wokalistka świetnie czuje się w męskim świecie rocka i wyśmiewa kanony kobiecego piękna
To dziękczynna litania skierowana do bóstw, które przed laty wyratowały Morissette z depresji i autodestrukcji. Zaliczają się do nich: opatrzność, cierpliwość, konsekwencja oraz Indie, w których spędziła półtora roku, próbując odpocząć od przytłaczającego sukcesu pierwszej płyty. W połowie lat 90. „Jagged Little Pill” rozeszła się w nakładzie 30 milionów, była najpopularniejszym kobiecym albumem solowym w historii. – Cieszę się, że mogę dzielić uczucia z innymi, ale przeraża mnie, że świat jest pełny ludzi tak samo popapranych jak ja – mówiła wtedy.
Im gorzej, tym lepiej
„A może by tak skończyć z masochizmem, cieszyć się chwilą...?” –...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta