Małpa, czyli seks w dawnym mieście
Ważą się losy Elizeum – być może sekretnej alkowy Kazimierza Poniatowskiego. Dostarczmy pożywki wyobraźni i zobaczmy, jak wyglądały dawniej ogniska miłości – tej płatnej i tej tylko... nieoficjalnej
Szukanie początków warszawskich domów schadzek przypomina trochę szukanie początku świata. Prostytucja występowała tu jak wszędzie indziej – od zawsze. Kryła się po karczmach, komnatach służby zamożniejszych mieszczan, często też po prostu po bramach, a nawet usypiskach miejskich odpadów. Jedna z XVII-wiecznych stołecznych „skortyzanek“ na przykład bez większego zażenowania zeznała przesłuchującym ją strażnikom, że miała „cielesny uczynek na gnoju pod górką“.
Służąc za igraszkę
Prawdopodobnie właśnie powszechność ulicznego seksu, wynikających z niego chorób, nie wspominając nawet o rosnącej z każdym dziesięcioleciem potrzebie większego w tej materii komfortu, już w średniowieczu skłoniła rajców miejskich do jakiegoś sformalizowania tego problemu. Było w tym pewnie coś z rewolucji obyczajowej, bo i czasy były takie, że za grzech niejednokrotnie płaciło się głową, a w kwestiach uciech cielesnych Kościół wypowiadał się zazwyczaj stanowczo i jednoznacznie. W tym jednak przypadku jego autorytety wykazały się sporą elastycznością i podziwu godną dawką zdrowego rozsądku. Nie w Warszawie, co prawda, lecz w Krakowie, na początku XV wieku władze miasta zwróciły się do zakonu dominikanów z prośbą o opinię, czy usankcjonować istnienie „bordeli“ – mieć nad nimi jako taką kontrolę, a przy okazji czerpać zysk z podatków, czy też skazywać się na syzyfowy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta