Remis, który nie dał radości
2:2 w derbach Warszawy. Były wielkie emocje, padły cztery bramki, ale podział punktów nie zadowolił ani piłkarzy Legii, ani Polonii
Mieliśmy pecha. Prowadziliśmy 2:1 i powinniśmy ten mecz wygrać – narzekał tuż po końcowym gwizdku sędziego Marek Sokołowski, który zdobył pierwszą bramkę dla Polonii. Wtórowali mu rywale.
– Zabrakło nam szczęścia. W drugiej połowie mieliśmy dużą przewagę i zasłużyliśmy na trzy punkty. Niestety, straciliśmy dwa – twierdził Sebastian Szałachowski (po faulu na nim Maciej Iwański wyrównał na 2:2, wykorzystując rzut karny).
Radović jak błyskawica
Zimną głowę zachował jedynie Pance Kumbev – obecnie obrońca Legii, który w poprzednim sezonie grał w Groclinie (obecnej Polonii). – Remis mnie nie zadowala, ale prawda jest taka, że mogliśmy ten mecz przegrać, więc nie ma co rozpaczać – stwierdził Macedończyk. Sporo kontrowersji wzbudziła akcja z 90. minuty meczu. Miroslav Radović wpadł wówczas w pole karne Polonii i padł jak rażony piorunem. Sędzia nie zdecydował się jednak podyktować drugiej jedenastki dla gospodarzy. Serba ukarał...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta