Dziewięć olimpijskich zer
Igrzyska to finansowe perpetuum mobile. Każdy chciałby dostawać miliardy dolarów za towar, który produkują inni - pisze dziennikarz "Rz" z Pekinu
Co dwa lata w wybranym miejscu powstaje wymyślony świat. Taki, w którym można płacić tylko jedną kartą kredytową, pić napój jednej firmy, w którym czas odmierzają zegarki z jedynie słusznym logo. Kamery telewizyjne z odpowiednim znaczkiem mogą zajrzeć w niemal każde miejsce tego świata, te bez znaczka są wypraszane za ogrodzenie.
Wejścia pilnuje Międzynarodowy Komitet Olimpijski, spółka z o.o. Może nie do końca radzi sobie z plagą dopingu, myli się w wielkiej polityce, ale wyciskanie każdego dolara z igrzysk zamienił w sztukę. Jego sportowym hasłem jest „Szybciej, wyżej, mocniej”, a biznesowym: „Wiele od niewielu”. W ciągu ostatnich czterech lat MKOl zarobił ponad 4 miliardy dolarów. Wpłaciło je 12 firm z tzw. TOP Programme i telewizje, którym komitet sprzedaje igrzyska na wyłączność na zasadzie: tylko jedna stacja w każdym kraju.
„Wyłączność” to słowo-klucz. W sklepach z pamiątkami jest napis: „We are proud to accept only VISA”. Innych kart się tu nie przyjmuje. Wolontariusze i pracownicy igrzysk noszą tylko dresy Adidasa. W lodówkach stoją wyłącznie napoje grupy Coca-Cola. Omega przywiozła do Pekinu 400 ton sprzętu i kilkuset pracowników, którzy będą mierzyli czas sportowcom.
Phelps zaprasza
Interesów sponsorów pilnuje Karta...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta