Hipisi w poszukiwaniu Polski obiecanej
To oni pierwsi spróbowali żyć w czasach komuny w inny sposób, zgoła odmienny od narzucanego
Nie mieliśmy swojego Kena Keseya, bo nie był nim na pewno zmarły dwa lata temu autor uważanych za kultowych „Mistyków i narkomanów” Wojciech „Tarzan” Michalewski. Z całą pewnością Niebiesko-Czarni nie byli polskimi Jefferson Airplane, choć śpiewali „Mamy dla was kwiaty”. Breakouci, chociaż na ich dwóch pierwszych płytach znaleźć można teksty hipisowskie, też nie mieli wiele wspólnego z Grateful Dead. Podobna była jedynie śmierć. Z jednej strony hipisowskich świętych: Janis Joplin i Jimiego Hendriksa, z drugiej – po latach też uświęconego Ryszarda Riedla. A także tych wszystkich, po obu stronach Wielkiej Wody, których poszukiwanie wolności zakończyło się przedawkowaniem heroiny.
W Ameryce hipisowskiej rewolucji obyczajowej poświęcono tysiące prac naukowych, książek popularyzatorskich, wspomnień, powieści i filmów, my od niedawna mamy „Hipisów w PRL-u” Kamila Sipowicza. Ale lektura tego wielkiego, przepięknie wydanego tomu pozwala z przekonaniem stwierdzić, że to wcale nie tak mało.
Kamil Sipowicz – poeta, filozof, producent muzyczny, najbardziej znany jako partner życiowy Kory – wywodzi się właśnie z ruchu hipisowskiego. Podobnie jak Kora, legendarna hipiska krakowska, w środowisku tym popularna grubo wcześniej zanim w osłupienie wprawiła Polaków, śpiewając z Maanamem „Boskie Buenos”. Ale też w książce Sipowicza jest wyjątkiem potwierdzającym regułę: w ruchu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta