Publiczność pomogła jamajskiemu weteranowi wykrzesać ogień
Intensywny show i dyskografia porwana na strzępki. To zaserwował nam w niedzielę Capleton.
Półtoragodzinny koncert samozwańczego proroka z Jamajki uwolnił w zebranych w Proximie najgłębiej skrywane pokłady energii. Ci, którzy przyszli zedrzeć gardło, krzycząc „Jah Rastafari“, wypalić gaz z kilku zapalniczek i wyskakać się za wszelkie czasy, mieli prawo być zadowoleni. Gorzej z osobami postrzegającymi gwiazdę wieczoru w kategoriach artysty, nienatchnionego wodzireja.
Capleton potrafi znakomicie zaśpiewać....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta