Duchowy przewodnik Busha
Człowiekiem, który zrobił najwięcej dla zburzenia muru wrogości między katolikami a protestantami w USA, był zmarły w zeszłym tygodniu ks. Richard John Neuhaus – pisze publicysta
Od początku istnienia Stanów Zjednoczonych silnym elementem życia publicznego była niechęć do katolicyzmu. Wynikało to głównie z faktu ufundowania tożsamości państwa na tradycji protestanckiej. Nic więc dziwnego, że przez długie lata katolicyzm traktowany był w USA jako ciało obce.
Wierność papieżowi, choć ograniczona do spraw wiary, interpretowana była często jako nielojalność wobec ojczyzny, także w kwestiach politycznych. Z tego powodu nie do pomyślenia było, aby prezydentem Stanów Zjednoczonych mógł zostać katolik – spośród 44 przywódców w dziejach USA udało się to tylko jednemu (John F. Kennedy). Ale spór protestancko-katolicki powoli odchodzi do przeszłości. Katolicyzm nie jest już przeszkodą, by obejmować kluczowe stanowiska w państwie: spośród dziewięciu sędziów Sądu Najwyższego aż pięciu jest katolikami. Antyrzymski resentyment w USA zanika. Sondaż przeprowadzony w 2004 r. wśród amerykańskich protestantów wykazał, że największym autorytetem religijnym jest dla nich Jan Paweł II (59 proc.), który wyprzedził charyzmatycznych pastorów: Pata Robertsona (54 proc.) i Jerry’ego Falwella (44 proc.).
Człowiekiem, który zrobił najwięcej nie tylko dla zburzenia muru wrogości między katolikami a protestantami w USA, ale także dla budowania sojuszu między tymi dwoma wyznaniami, był zmarły w zeszłym tygodniu ks. Richard...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta