Kampania „Wałęsa”, czyli wojna o pamięć
To, jak przedstawimy moment upadku PRL, kogo uznamy za bohatera i jakie wybory będziemy sławić, zadecyduje, jak będziemy postrzegać historię III RP – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Pod koniec minionego roku, według sondaży, spośród osób publicznych największe zaufanie Polacy mieli do Lecha Wałęsy. Kilka lat temu ta sama osoba znajdowała się na szarym końcu identycznych rankingów. Co spowodowało zmianę stosunku Polaków do tej postaci? Wydaje się ona tym bardziej zagadkowa, że Wałęsa przez ten czas niczego nie zrobił.
Owszem, przez Polskę przetoczyła się wielka debata, którą wywołała książka historyków Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka: „SB a Lech Wałęsa. Przyczynek do biografii”, która dowodziła, że jej bohater miał epizod współpracy z SB (co zresztą tajemnicą poliszynela było już wcześniej). Trudno jednak przyjąć, że to te rewelacje spowodowały zwiększenie zaufania do historycznego lidera „Solidarności”, nawet jeśli założymy, że ogół społeczeństwa je odrzucił. Postępująca niepamięć fatalnego bilansu prezydentury Wałęsy jest tylko okolicznością dodatkową.
Bałwochwalcza celebra
Fenomen ten wyjaśnić może ogromna kampania, którą ośrodki opiniotwórcze z „Gazetą Wyborczą” na czele rozpoczęły w obronie Lecha Wałęsy. Dołączyły do niej władze i w ten sposób przerodziła się ona w rodzaj bałwochwalczej celebracji, której zwieńczeniem stały się obchody 25-lecia przyznania przywódcy „Solidarności” Nagrody Nobla.
Organizatorom kampanii nie chodziło o „obronę dobrego imienia...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta