Euro – na pewno nie teraz
W czasie dziesięciu lat funkcjonowania strefy euro stopa wzrostu należących do niej krajów była dużo niższa od stopy wzrostu krajów Unii, które do niej nie przystąpiły. Trzeba to traktować jako ostrzeżenie – pisze ekonomiczny doradca prezydenta RP
Sprawa zastąpienia złotego przez euro stała się praktycznym problemem po naszym wstąpieniu do Unii, jednak realizacja tego zobowiązania (zwolennicy powiedzieliby: tej szansy) nie ma określonego terminu. W praktyce Polska może – w zależności od oceny celowości – przystąpić do strefy euro (pod warunkiem spełnienia kryteriów) albo już za trzy – cztery lata, albo choćby za 15 lat, zakładając, że system euro… będzie nadal istniał. Konieczność szybkiego podjęcia decyzji właśnie teraz to konsekwencja piarowskiej strategii Donalda Tuska.
Przyzwolenie społeczne
Moja hipoteza jest taka: premier chciał, by jego pobyt w Krynicy jesienią ubiegłego roku stał się źródłem ważnego newsa i… podał termin wstąpienia do strefy euro (zresztą technicznie niewykonalny – 2011 r.). Nie tylko wcześniej nie podjął próby uzyskania politycznego konsensusu, ale nawet zaskoczył własny rząd. Trzeba to zachowanie ocenić bardzo surowo.
Każdy jednak, kto (jak wyżej podpisany) czytał w przeszłości artykuły obecnego ministra finansów w sprawie zastąpienia złotego euro (Jacek Rostowski zgłaszał – powszechnie krytykowaną – propozycję natychmiastowego i jednostronnego wprowadzenia euro bez uzgodnienia z Unią), wie oczywiście doskonale, że (po ochłonięciu z zaskoczenia) obecny rząd pomysłowi Tuska przyklaśnie. I tak się też stało.
Ale decyzja o przystąpieniu do strefy to nie tylko decyzja implikująca...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta