Walczyli tak zażarcie, że pierze leciało
Miejsce: plac Zamkowy. Czas: sobota 14.57. Postacie: blisko setka młodych warszawiaków. Rekwizyty: poduszki. Powód: żeby coś się działo. Straty: w ludziach brak. W poduszkach – owszem
Walka na poduszki miała się zacząć dokładnie trzy minuty przed godz. 15. Ale krewcy warszawiacy nie wytrzymali napięcia i zaczęli natarcie kilka minut wcześniej. Nie zabrakło bojowych okrzyków, a nad walczącymi unosiły się tumany pierza.
Potyczka miała potrwać trzy minuty, nikt nie chciał opuścić pola walki po tak krótkim czasie. Dopiero po kilkunastu minutach poduszkowi wojownicy poczuli się na tyle zmęczeni, by ogłosić koniec bitwy. Jaśki poszybowały w górę, a obie armie stanęły do pamiątkowego zdjęcia pod kolumną Zygmunta.
Pościelowi żołnierze byli zachwyceni. – Mnóstwo pozytywnych emocji, zero agresji, świetna zabawa – zachwalał zmęczony Josze Zolensztajn.
Bitwę zorganizował portal JoeMonster.org. Tydzień temu podobna odbyła się w Gdańsku.
– Też tam byłam. Powoli wchodzi mi to w krew – żartowała Asia.
Walki w tumanach pierza odbywały się na całym świecie: od Nowego Jorku przez Budapeszt i Sztokholm po Bejrut.