Mam wspaniałego trenera, któremu zawdzięczam wszystko
O rywalizacji na trasie biegu po złoto, o rywalkach i o tym, że mistrzostwo świata zapewne niewiele zmieni w jej życiu
RZ: Jak to wszystko wyglądało z pani strony, gdy zbliżała się meta?
Justyna Kowalczyk: Nie atakowałam do samego końca. Wiedziałam, że Kristin Steira nie jest mistrzynią finiszu, więc muszę ją zmęczyć najbardziej, jak to możliwe.
Próbowała jednak pani atakować na ostatnim wzniesieniu?
Dalej będę tyrać 300 dni w roku, by nie zawieść podczas igrzysk w Vancouver
Tak, próbowałam, ale kiedy się z nią zrównałam, odpuściłam. Spojrzałam jej w oczy i dostrzegłam zmęczenie. Poczułam, że lepiej będzie zaatakować na finiszu. Najważniejsze, że Finka Aino-Kaisa Saarinen była z tyłu. Jej bałabym się bardziej.
Steira starała się uciec wam wszystkim, ale nie dała rady. Dzięki niej i jej długiemu prowadzeniu mogła pani zaatakować z drugiego miejsca w samej końcówce, gdy wbiegałyście na stadion...
Wszystkie znamy się doskonale. Od początku, kiedy uformowała się ucieczka, wiedziałam na co kogo stać. Wala...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta