Justyna Kowalczyk, mistrzyni dojrzała
Pierwsza na mecie, pierwsza w Pucharze Świata, pierwsza Polka z Kryształową Kulą – Justyna Kowalczyk zdobyła w finale sezonu wszystko
Nagroda za setki kilometrów przebiegniętych w zawodach i na treningach, jest cała ze szkła, ma jakieś pół metra wysokości, waży sporo, ale do udźwignięcia.
Justyna Kowalczyk poradziła sobie nawet wówczas, gdy trzeba było w jednej ręce trzymać wielką Kryształową Kulę, a w drugiej jej mniejszą kopię, za wygranie klasyfikacji dystansów. Szwedzki spiker w Falun wywołał ją na scenę, krzycząc po polsku: “Pierwsze miejsce! Justyna Kowalczyk!”, a potem były gratulacje od wręczającego nagrody króla Szwecji, rzut bukietem kwiatów w tłum kibiców, telefon od prezydenta, zdjęcia z kibicami – i wielka ulga.
Za metą niedzielnego biegu w Falun – i metą całego sezonu – Polka położyła się na boku i długo nie wstawała. Mówi, że dopiero wówczas poczuła, jak wiele kosztowały ją ostatnie miesiące.
Koszulka na płocie
Teraz wiadomo, że było warto. Sezon skończył się według scenariusza z marzeń, w niedzielnym biegu na dochodzenie Polka miała już tak wielką przewagę nad rywalkami, że zwycięstwo ani przez chwilę nie było zagrożone. Startowały w takiej kolejności, i w takich odstępach, jakie wyznaczała klasyfikacja po poprzednich etapach finału PŚ.
Jeśli Kowalczyk mówiła w niedzielę za metą o nerwach na trasie, to tylko z szacunku dla przeciwniczek. Jedyne, co potrafiły zrobić goniące ją biegaczki, to zmniejszyć stratę. Norweżce Therese...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta