Zachować pokorę
Justyna Kowalczyk o sukcesach, upadkach, szacunku dla słabszych i o mostach między Wschodem a Zachodem
RZ: Trofea wręczał pani w Falun Karol XVI Gustaw. Można powiedzieć, że król spotkał królową...
Justyna Kowalczyk: Bez przesady. Nie powiem, jest miło, jak mnie nazywają królową nart, ale wiem, że 40-kilometrowy podbieg na zgrupowaniu w Sierra Nevada szybko sprowadzi mnie na ziemię. Tam nie będzie królów ani królowych. Będzie tylko ciężka praca. Aż do zimy. A uścisk króla już znam, bo chyba trzy lata temu byłam w Sztokholmie w finale, tuż za podium. I król tam był.
Końcówka tego sezonu chyba nie mogła się ułożyć piękniej? Pierwszy raz w karierze założyła pani koszulkę liderki po ostatnich zawodach.
Clever girl, co? Trzeba być sprytnym. Po co ją nosić tylko po to, żeby nosić, skoro można ją złapać w bardziej odpowiednim momencie. Cały sezon był cudowny, tego nie dało się nawet wymarzyć. Od początku stycznia jestem najlepsza, tylko Petra za mną nadążała. Zdeklasowałam Finki, mam Kryształową Kulę również na dystansach.
Najpierw zdobyła pani medal olimpijski, potem były pucharowe zwycięstwa, teraz są też tytuły z mistrzostw świata i na deser Kryształowe Kule. I wszystko w trzy lata.
Idzie po kolei. Tak jak miało iść. Skandynawowie od pewnego czasu, odkąd wiedzą, że jestem mocna, śledzą każdy mój krok na treningach,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta