Grecy biją armię Mussoliniego
Pod koniec 1940 roku pochód Hitlera przez Europę zdawał się niepowstrzymany. W jego rękach znalazły się: Polska, Dania, Norwegia, Belgia, Holandia, Francja.
Tylko Wielka Brytania zdołała się obronić. Następnym celem niemieckiego Blitzkriegu stały się Jugosławia i Grecja. I ta kampania przebiegła błyskawicznie, a jej finalnym akcentem był desant na Kretę.
W wojnę na Bałkanach wplątał Hitlera jego włoski przyjaciel i mentor Benito Mussolini, który w obliczu niemieckich triumfów poczuł się zmarginalizowany. A ambicje miał wielkie – w propagandzie faszystów Morze Śródziemne miało stać się wewnętrznym włoskim jeziorem. Po pokonaniu Abisynii i Albanii duce uznał armię włoską za doskonałe narzędzie zniszczenia i podboju. Następny cios spadł na Grecję, którą w Rzymie uznano za tak słabą, że „pod jednym uderzeniem zawali się jak domek z kart”.
W teorii Grecja nie miała szans się obronić. Ten mały i niezasobny kraj liczył zaledwie 8 mln mieszkańców. Do tego państwem od 1936 r. rządził twardą ręką gen. Joanis Metaksas, bardzo niepopularny wśród obywateli. Siły zbrojne Grecji opierały się na piechocie wspartej artylerią polową i górską. Artylerii ciężkiej, przeciwpancernej i przeciwlotniczej miały niewiele. Sił pancernych praktycznie nie było, a transport opierał się na koniach i mułach. Lotnictwo składało się przeważnie z samolotów starych typów. Jedynie marynarka była dość silna.
Tymczasem armia Mussoliniego była znacznie liczniejsza i nasycona nowoczesnym sprzętem. Włoskie lotnictwo i marynarka miały...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta