Poniatowski na spadochronie
Pod skrzydłami samolotu widać w dole ośnieżone pola, czarne kontury lasów i, mimo zaciemnienia, światła miast. Czteromotorowy halifax z 138. dywizjonu specjalnego RAF, z polską załogą, wystartował z Anglii wieczorem 27 grudnia 1941 r.
I oto teraz – z dziurami w skrzydłach od pocisków niemieckiej artylerii, które dosięgły go nad Danią – zbliża się do celu. W dole ukazuje się lśniąca wstążka rzeki. To Wisła. Sześciu cichociemnych sprawdza po raz ostatni spadochroniarską uprząż, ekwipunek i broń. „Wykidajło”, sierżant z załogi samolotu, otwiera klapę w dnie kadłuba. Jako drugi, po dowódcy, rotmistrzu „Orawie”, skacze w ciemną i mroźną otchłań major Maciej Kalenkiewicz „Kotwicz”.
Brnąc w śniegu, skoczkowie ruszają na wschód. W świetle latarki czytają na przydrożnej tablicy: „Deutsches Reich. Dorf Aleksandroff”. Zamiast w Generalnej Guberni, gdzie czekają na nich placówki ZWZ, wylądowali na terenach przyłączonych do Rzeszy, pod Kiernozią w pobliżu Łowicza. Granica jest o parę kroków. Kiedy próbują ją przekroczyć, otaczają ich Niemcy. W dużej izbie posterunku granicznego we Wszeliwach pachnie przystrojona...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta