Kościół, lewica, Michnik
Adam Michnik w 1977 r. składał polityczną ofertę zakładającą paralelę między elitami katolickimi i marksistowskimi. Jego opis Kościoła świadczył o wyobcowaniu z rzeczywistości, a obraz wyimaginowanej „lewicy laickiej” był próbą zawłaszczenia lewicowych tradycji
Pierwszy raz przeczytałem „Kościół, lewica, dialog” Adama Michnika w 1977 roku z uwagą pilnego seminarzysty, był to bowiem tekst omawiany na seminarium Tischnera. Był to zapewne jedyny dobrowolny kurs marksizmu w tym czasie – tym dziwniejszy, że odbywał się na Papieskim Wydziale Teologicznym w Krakowie, a słuchacze nie przyszli wyuczyć się potrzebnych do kariery formułek z klasyków. Przeciwnie, była to katolicka młodzież, w tym kilku kleryków, zainteresowana poznaniem ideologii naszego okupanta. Na koniec ulubionych tematów mistrza z dziedziny wyzysku pracy, alienacji, związków z heglizmem oraz różnicy między Marksem młodym a Marksem postengelsowskim omawialiśmy teksty Kołakowskiego. Właśnie skończyliśmy „Główne nurty marksizmu”, kiedy pojawiła się książka Michnika. Książka zdumiewająca!
Pierwsza różnica, która biła w oczy, to pewna znajomość Kościoła u człowieka z komunistyczną przeszłością. Była to znajomość oficjalnych wypowiedzi, jak listy pasterskie czy kazania prymasa, ale jaka to była gigantyczna różnica ze wszystkim, co dotychczas czytaliśmy ze strony nie-tak-dawnych-komunistów. Aby ją zrozumieć, trzeba przypomnieć, że całe to środowisko znało Kościół wyłącznie z partyjnych propagandówek albo innej literatury Towarzystwa Krzewienia Kultury Świeckiej (półubecka przybudówka do Urzędu ds. Wyznań), w tym z… własnych...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta