Całkiem żywy Mrożek
Mrożek mówił nam zawsze przykre rzeczy, a że my chcieliśmy widzieć w tym tragiku błazna, świadczy to źle wyłącznie o nas. Bośmy ślepi i głusi
Czesław Bielecki w swojej najnowszej książce „Scenarzysta” przedstawia następującą scenę: „Krakowskie mieszkanie, za oknem most na Wiśle i Wawel. Spotkanie przy popołudniowej kawie.
– Wie pan, mistrzu – zaczyna Al.
– Wciąż mówimy: to sytuacja jak z Mrożka. Tyle wokół nas absurdu.
– Polacy są niepoważni – odpowiada dramaturg. – Zawsze to przeczuwałem. A teraz nie mam już najmniejszych wątpliwości. Pan nawet nie zdaje sobie sprawy, że zwrot »jak z Mrożka« mnie uraża.
Mówi wolno, cicho, ze smutną miną, wyraźnie przybity.
– To tak, jakbym to ja Polaków wymyślił i teraz oni tacy muszą być. A przecież ja tylko ich opisuję.
– Statystycznie jesteśmy nieodpowiedzialni.
– Gorzej. Niepoważni.
– To co z tym zrobić, mistrzu?
– Ja nic z tym nie zamierzam zrobić. Oczywiście odpowiadamy też za innych. Ale przede wszystkim za siebie. Pan tu widzi zbiorową nieodpowiedzialność. Ale ja widzę brak indywidualnej. Mam za to odpowiadać? Prędzej znowu wyjadę”.
W jednym z listów do przyjaciela, Wojciecha Skalmowskiego, pisał Sławomir Mrożek przed laty: „Świat nie ten sam, ja nie ten sam, pisanie nie to samo co dawniej, czyli jeszcze tak niedawno. I nawet nie ma kogo winić”. A jak to widzi dzisiaj? Pytam Mrożka, czy rozumie otaczający go świat. – Nie rozumiem – odpowiada. – A czy warto się starać, by go zrozumieć? – Ja się nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta