Ostatnia taka zjawa
Eric Cantona był prawdopodobnie ostatnią piłkarską gwiazdą, która mogłaby zostać Aniołem Stróżem zwykłego, zagubionego człowieka, mentorem prowadzącym listonosza, murarza albo górnika przez świat
– Czasem łatwo zapomnieć, że jesteś tylko zwykłym człowiekiem – mówi Eric, listonosz z Manchesteru, do swojego idola, który ukazuje mu się w potrzebie jak Anioł Stróż.
– Nie jestem człowiekiem
– odpowiada zjawa. – Jestem Cantona.
Potem śmieje się sam z siebie, ale widz nie wie do końca, czy Cantona żartował czy naprawdę wierzy, że jest... no, może nie Bogiem, ale przecież kimś więcej niż zwykli śmiertelnicy. Eric listonosz nie ma co do tego wątpliwości; inni też: do dziś kibice Manchesteru United śpiewają na trybunach piosenkę, w której porównują Cantonę do Jezusa (porównanie wypada na korzyść tego pierwszego).
Cantona jest dobrym duchem, przewodnikiem, mędrcem. Eric listonosz to nieudacznik, przegrany typ, któremu życie rozpadło się na kawałki, bo nie umiał w porę pokochać, skończył w szpitalu psychiatrycznym, a po wyjściu z domu wariatów wypalił za dużo trawy i wyobraża sobie, że Eric Cantona – legenda Manchesteru United – poskłada mu świat do kupy. I wiecie, co jest najlepsze? Cantona – z lekko posiwiałą brodą i nadwagą, jakieś 10 kilo – znów czyni cuda, tak jak kilkanaście lat temu na boisku. Eric listonosz odnajduje miłość, zło zostaje ukarane, wierność, przyjaźń i nadzieja triumfują.
„Looking for Eric” (Szukając Erica) to niezwykła historia w repertuarze Kena Loacha. Niby w najnowszym filmie brytyjskiego mistrza jest miejsce na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta