Raport o stanie debaty
Rozmawiamy głównie o ludziach, a nie o sprawach. Postępuje personalizacja debaty. Sprawa staje się istotna lub nie, w zależności od tego, kto ją wrzucił do medialnej agendy
Co się dzieje z debatą w Polsce? Na pozór bujnie rozkwita. I w mediach, i na wszelkich możliwych agorach. Nie ma już cenzury, nie ma żadnych tabu. Dyskutujemy gorąco, barwnie, wręcz dosadnie. W przestrzeni publicznej rację bytu mają praktycznie wszystkie punkty widzenia. Media są zróżnicowane ideowo, szyte na (bardzo różną) miarę. Każdy, kto tylko chce, może także w debacie zaistnieć jako uczestnik, jeśli nie w realu, to w sieci. Pod nazwiskiem lub anonimowo. Nic, tylko się spierać. Albo sporom przysłuchiwać i wybierać z bogatego menu, co nam szczególnie przypadnie do gustu.
W rzeczywistości to, co debatą zwykliśmy nazywać, jest raczej widowiskiem, karykaturą debaty. Ale utyskiwanie na złe parlamentarne wzorce albo prymitywizm mediów jest jedynie ucieczką od smutnej prawdy, że coraz trudniej nam ze sobą rozmawiać.
Przyczyn jest wiele i różnej natury. Kiedyś, faktycznie, wręcz skazani byliśmy na rozmawianie, a więc i słuchanie siebie nawzajem. Dzisiaj żyjemy w zupełnie odmiennej kulturze. Kontakt z drugim człowiekiem nie jest do życia niezbędny, bo media obsługują nas kompleksowo. Dostarczają rozrywki, informacji, prostych recept na wszystko. I są interaktywne, więc jeśli mamy chęć z kimś zamienić parę słów, nie trzeba wstawać od komputera. W epoce esemesów i e-maili bezpośrednia rozmowa jest stratą czasu, a debata o imponderabiliach zawracaniem głowy. Ludzie odwracają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta