Pryska mit pozwów zbiorowych
Miały być batem na nieuczciwych przedsiębiorców i urzędników. Rzeczywistość okazuje się jednak brutalna. Większość pozwów nigdy do sądu nie trafi.
Mieszkańcy podkrakowskiego Bieżanowa Starego, których miejscowa rzeczka zalewała w tym roku sześć razy – jak twierdzą, na skutek zaniedbań urzędników – rezygnują z pozwu zbiorowego. Boją się kosztów ekspertyz i analiz, które sąd może zarządzić, a nie przewiduje zwolnień z nich nawet dla najbiedniejszych.
– To bardzo trudna ustawa. Ma liczne rafy proceduralne. Rozumiem nadzieje z nią związane, ale jej stosowanie będzie trudne – uważa adwokat Wojciech Nartowski.