Socjologowie w pułapce
Badacze społeczni jedynie domyślają się, co jest najważniejsze dla Polski. Ale najwyraźniej brak im odwagi, by podążyć tropem swoich domysłów
W Krakowie dwa tygodnie temu odbył się XIV Zjazd zorganizowany przez Polskie Towarzystwo Socjologiczne. Zjazd, jak zjazd, setki uczestników, setki referatów. Sporo interesujących, wiele mdłych. Nie dało się wszystkich usłyszeć, ale już obecność na samych tylko głównych sesjach może dać pewien obraz stanu dyscypliny. Z reguły bowiem tam można wysłuchać koryfeuszy danej dyscypliny oraz przekonać się o reakcjach sali na ich wystąpienia, a to pozwala na snucie ogólniejszych refleksji na temat stanu środowiska.
Podsumowując swój inspirujący referat o tytule: Państwo i lud; relacje stare i nowe, prof. Jacek Raciborski, najpierw „przeprosił” naszego kolegę socjologa/polityka PO, wicemarszałka Senatu prof. Marka Ziółkowskiego, przewodniczącego rady programowej zjazdu, a następnie przytoczył formułę: „Ci, których wybieraliśmy – nie mają władzy. Tych, którzy mają władzę, nie wybieraliśmy”. Referent dodał, że formuła ta zdaje się dobrze odzwierciedlać sytuację współczesnych państw demokratycznych.
Niestety, ani prof. Raciborski, ani żaden inny znany mi polski socjolog nie oznajmił na krakowskim zjeździe, iż jako badacz ustalił, kto konkretnie nami rządzi; albo chociażby stwierdził, że na gruncie rozpoczętych badań nasuwa mu się hipoteza o tym, kto może być głównym rozgrywającym za kulisami polskiej polityki... Nie, nikt niczym takim się nie pochwalił ani też nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta