Przygoda wraca na rynek
„Jak przygoda, to tylko w Warszawie...” śpiewała Irena Santor. W maju, gdy kwitną bzy, Mariensztat znów ożywa. Warto tam przeżyć przygodę. Choćby w niedzielę.
Modelowe osiedle stolicy. Pierwsze zbudowane po II wojnie światowej. Powód do dumy, propagandy i marzeń.
„Małe mieszkanko na Mariensztacie to moje szczęście, to moje sny” – śpiewała cała Warszawa. „Mariensztat to moje natchnienie/Mariensztat to drogie kamienie na Mariensztacie Warszawę poznacie/piękniejszą niż marzenie” – zapewniał Konstanty Ildefons Gałczyński.
Na Mariensztacie się umawiano i bawiono po znojnym dniu spędzonym na odbudowie stolicy. Tu też kręcono filmy. Najgłośniejszy z nich – „Przygoda na Mariensztacie” w reż. Leonarda Buczkowskiego – miał premierę w 1954 roku, pięć lat po oddaniu osiedla warszawiakom.
Mój jest kawałek tej ściany
„Przygoda...” była pierwszą barwną polską fabułą. Choć zrealizowano ją zgodnie z socrealistycznymi normami, przemyciła urok przedwojennego kina, a to za sprawą autora scenariusza Ludwika Starskiego oraz melodyjnych piosenek, które zwróciły uwagę na młodziutką śpiewaczkę Mazowsza – Irenę Santor.
„Przygody...” nie mogło zabraknąć na Mariensztacie w czasie inauguracji imprezy mu poświęconej – Festiwalu Moje Miejsce. Na projekcji obiecała pojawić się Lidia Korsakówna, grająca w filmie główną rolę Hanki Ruczaj.
– Brałam udział w prawie stu filmach,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta