Obywatel i państwo: ciąg dalszy
Nie trzeba powodzi ani zimy stulecia, żebyśmy uświadomili sobie, że jesteśmy obywatelami państwa, na które nie możemy liczyć
Sto pięćdziesiąt tysięcy Warszawiaków zgodziło się ze mną, że mogłoby być inaczej. I tego chcieli. To za mało, aby wygrać. Ale dość, żeby rozważyć dalszy ciąg, skoro tak wielu nie jest wszystko jedno.
Co myśli młody Polak, wracając do kraju po rocznym pobycie na stypendium w jednym z europejskich uniwersytetów i rozpoczynając pracę w prywatnej firmie? Nie jest źle. Potwierdza się opinia, że w morzu kryzysu Polska pozostała zieloną wyspą rozwoju. Pojawiają się szanse na obniżenie długu publicznego. Unia zaakceptuje być może polską propozycję innego księgowania składek przekazywanych funduszom emerytalnym. „Róbmy swoje, róbmy swoje” – powtarza młody człowiek słowa piosenki Młynarskiego. To na niej wychowali się rodzice. I wszystko ułożyłoby się całkiem dobrze, gdyby nie spadł śnieg.
Władza się schowała
Padało dwa dni bez przerwy, jak zdarza się w Polsce na początku zimy. I nagle się okazało, że nie wystarczy, iż robi się swoje, gdy to co nasze i wspólne zamienia się natychmiast w lawinową frustrację. Mimo że to nie było tornado w Zatoce Meksykańskiej ani black-out w Kalifornii, awaria ciepłownicza ogarnęła dwie trzecie Częstochowy, a bateria rakiet Patriot opuszcza Polskę, bo tak ciężko się po niej poruszać. Doprawdy nie trzeba powodzi ani zimy stulecia, żebyśmy uświadomili sobie, że jesteśmy obywatelami państwa, na które nie możemy liczyć. Działają natomiast...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta