Twarzą w twarz z rebelią
Po studenckich protestach przyjdą następne. Ale demonstracje, choćby najgwałtowniejsze, nie wpływają na politykę brytyjskich rządów
Na początku maja był bardziej popularny od Churchilla, dziś niektórzy Anglicy nazywają go najbardziej znienawidzonym człowiekiem na Wyspach i Judaszem. Zdradził, wyparł się swoich zasad i – co najgorsze – nie poczuwa się do winy. 40 tysięcy młodych ludzi protestuje na ulicach Londynu, policja ich bije, gazety zapowiadają koniec sprawiedliwego dostępu do uniwersytetów, a rebelianci koniec kapitalizmu, komentatorzy co kilka dni wieszczą ostateczny upadek koalicji rządowej. A wicepremier i lider liberałów Nick Clegg nie ma wątpliwości, że postępuje słusznie: „Nie zamierzam nikogo przepraszać za to, że nie da się rządzić inaczej, niż stając twarzą w twarz z problemami, które stwarza świat”.
Cięcia i pożyczki
Problemem, który stworzył świat, a konkretnie poprzedni rząd laburzystowski, i który teraz wstrząsa Anglią, jest stan szkolnictwa wyższego. Dla ratowania budżetów uczelni Tony Blair wprowadził w 1998 roku opłaty za studia w wysokości 1000 funtów rocznie. Od 2006 roku opłaty wzrosły ponadtrzykrotnie, osiągając poziom 3290 funtów. To wszystko za mało, aby utrzymać uniwersytety na poziomie gwarantującym studentom porządne wykształcenie. Co gorsza, w związku z fatalnym stanem kasy państwowej rząd zapowiedział sięgające ponad 40 procent cięcia w budżecie na nauczanie (teaching costs) na uniwersytetach. Niektóre szkoły twierdzą, że ich budżety...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta