Kulikowski smak nieba
Któż nie zna kołysanki „Dobranoc, oczka zmruż” z filmu „Włóczęgi”! Nawet w PRL była śpiewana, choć raczej unikano informacji o autorze, a był nim Emanuel Schlechter (1906 – 1943?), podobnie jak Marian Hemar tekściarz zawołany i tak jak Hemar – lwowiak.
Żeby wszystko było jasne: to on napisał sławny „Rozśpiewany Lwów” z refrenem:
Szkoda gadać i szkoda słów,
Nie ma, nie ma jak miasto Lwów!
Nie ma jak to: „ta joj”, „ta idź”,
Ta chcesz szczęśliwym być,
To jedź do Lwowa.
Ale ten odcinek „Lektur...” poświęcić chciałem miastu, które „semper fidelis” w kontekście najzwyklejszego, codziennego chleba. I już się łapię za głowę, bo co ja tu wygaduję, skoro ten chleb to chleb dla lwowian święty: chleb kulikowski. Ten sam, o którym Szczepko i Tońko śpiewali, że kupią go w sklepiku, razem z masłem, serem i miodem, żeby Grossówna miała „jedzenia, picia w bród”.
Kto o nim z lwowskich wygnańców nie pisał! Że Chciuk, Szolginia, Janicki – to oczywiste, ale i ten, który był samą esencją Lwowa, bardziej jednak jego twarzą niż piórem – Szczepko, czyli Kazimierz Wajda (1905 – 1955). On się do tego chleba modlił, pisząc na podobieństwo Tuwimowskich „Kwiatów polskich” – „Kwiaty gródeckie” z niepowtarzalną partią, chlebową właśnie:
Spytam otwarcie: Przejdź świat cały
Gdzie znajdziesz drugi tak wspaniały
Chleb... jak ten...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta