Nieśmiałość w spożywczym
Rozmowa: Radosław Sobolewski, kapitan Wisły Kraków, o Lidze Mistrzów i ochocie na grę do czterdziestki
Korespondencja z Krakowa
Rz: Dlaczego tak nie lubi pan dziennikarzy?
Radosław Sobolewski: Bo jesteście nudni, nierzetelni i nie znacie się na rzeczy. Być może nie powinienem tak mówić, to stereotypy, ale przecież wy też macie swoje wyobrażenia o piłkarzach i z przyjemnością je powtarzacie. Nie twierdzę, że każdy dziennikarz piszący o futbolu powinien być kiedyś piłkarzem, ale na pewno miałby dzięki temu większe pojęcie.
Nie lubi pan sławy, o którą bez nas dużo trudniej?
Nigdy jej nie lubiłem. Wiedziałem, że trudno byłoby mi się w takim świecie odnaleźć. Nie mówię, że sława to coś złego, ale nie była tym, co pociągało mnie w byciu piłkarzem. Nie potrafię korzystać z tego, że ludzie mnie rozpoznają. Jak ktoś zagada w spożywczym, to czuję się skrępowany.
Trudno, żeby pana nie rozpoznawali, skoro wita pan kibiców z wielkiego plakatu na stadionie.
Wiem, na czym polega funkcjonowanie profesjonalnego klubu, i że od pewnych rzeczy się nie ucieknie. Ale jeśli młody chłopak marzy o grze w piłkę, lecz ma np. wadę wymowy i nie chce udzielać wywiadów, to dziennikarze powinni mu mówić: „Synu, nigdzie nie zajdziesz, bo cię zniszczymy?". W pewnym momencie dotknęło to także mnie, czułem, że większość dziennikarzy chciała mi dowalić w swoich tekstach, dlatego, że postanowiłem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta