Kampania ściśle limitowana
Kandydaci PO się burzą, bo partia na promocję pozwala im wydać mniej niż w 2007 r. Powód? Chce kupić billboardy
– Sprawa pieniędzy wywołuje większe wzburzenie, niż układanie list wyborczych – zdradza „Rz" polityk z władz PO. W partii Donalda Tuska postanowiono, że regiony dostaną na kampanię mniej niż cztery lata temu.
Każda partia może na wyborczą promocję wydać ok. 30 mln zł. Tak wynika z limitu ustalonego na podstawie kodeksu wyborczego. Nieoficjalnie wiadomo, że Platforma chce przeznaczyć 21 mln zł na kampanię ogólnokrajową. To pieniądze z partyjnej kasy. Reszta, czyli 9 mln zł, zostanie rozdysponowana między 16 regionalnych struktur partii. Tyle że to jedynie limit, bo regiony pieniędzy z centrali nie dostaną, muszą je same zebrać od kandydatów i znajomych.
Właśnie o ten limit burzą się partyjne doły. Będą mogły rozdysponować niespełna 30 proc. całej puli, a cztery lata temu miały ok. 40 proc., choć wtedy PO wydała na całą kampanię zaledwie milion mniej (29 mln zł). Koszty...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta