Dylematy niedoszłego „delfina”
- Ziobro będzie zmierzał albo do podważenia pozycji Kaczyńskiego jako kandydata już w najbliższych wyborach prezydenckich, albo do wyjścia z PiS i startu przeciwko Kaczyńskiemu – pisze publicysta
Wtorkowy wieczór, spotkanie Klubu Parlamentarnego PiS. Jest na nim też Zbigniew Ziobro. Chce zabrać głos – Jarosław Kaczyński odmawia. Mówi, że to niewłaściwy moment. Ziobro po chwili znowu prosi o głos, tłumacząc, że chce wezwać do jedności. „Jeśli chcesz jedności, to możesz ją pokazać w głosowaniu na szefa klubu" – odpowiada Kaczyński. Ziobro prosi o głos ponownie, nawet staje obok mównicy. Nic z tego, prezes jest twardy.
W ten sposób Ziobro zostaje publicznie upokorzony. Sam nie potrafi na to upokorzenie zareagować w zdecydowany sposób. Przeciwko kandydaturze Mariusza Błaszczaka na szefa klubu głosują 22 osoby. Dużo czy mało?
Lojalni pułkownicy
„Często mówi się o nim, że to delfin. No cóż, ja nie jestem królem, i to do tego francuskim. Nie wiem, kto mnie zastąpi kiedyś jako prezesa PiS i nie wybieram się dziś na emeryturę. Ziobro jest ciągle zawieszony między dwoma rozwiązaniami – grać na siebie, co mu niektórzy suflują, i zostać w końcu, bo taki to by miało efekt, zwykłym, acz piastującym wysokie stanowiska politykiem, poprawnym (no, może z pewnym odchyleniem), albo też grać na sprawę i wtedy będzie trudniej, ale nawet jeśli spojrzeć na to z perspektywy indywidualnej, nie o stanowiska, a o miejsce w historii będzie wtedy chodziło".
Tak o Zbigniewie Ziobrze pisał w swojej książce „Polska naszych marzeń"...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta