Ludzie nie odchodzą z firm, lecz od kiepskich menedżerów
Grażyna Rzehak, dyrektor HR Unilever Polska
Pamięta pani menedżerów lat 90.?
Grażyna Rzehak: Pamiętam doskonale. Zmienił się ustrój i do Polski napłynęło wielu zagranicznych inwestorów. Przyszli z konkretnym planem. Wiedzieli, co chcą zrobić, w co włożyć pieniądze i jak poukładać strategię, by biznes funkcjonował sprawnie przez najbliższe lata. Wtedy nie oczekiwano od nas, abyśmy to my wymyślali model biznesu i byśmy go poprowadzili. Chcieliśmy robić coś nowego i to była rzecz, która nas określała. To była ciężka praca, ale wtedy nie postrzegano jej jako ciężkiej. Każdy wiedział, że to jest jego moment i czas, kiedy można nauczyć się nowych rzeczy. 20 lat temu w Unileverze ludzie pracowali od rana do nocy, z ogromnym, naturalnym entuzjazmem, ale wtedy było to akceptowalne, bo każdy chciał się jak najwięcej nauczyć. Mieliśmy dużo zapału, chęci i nie było dla nas rzeczy niemożliwych. Dużym atutem była znajomość języka angielskiego. Każdy, kto znał ten język, miał duże szanse na zatrudnienie, szybko awansował. Duże były też gratyfikacje finansowe. To był bardzo duży przeskok z tego, co mieliśmy, na to, co mogliśmy dostać. Firmy z kapitałem zagranicznym wchodzące do Polski płaciły kilkakrotnie więcej niż polskie. Finanse zdecydowanie rekompensowały wysiłek i powodowały, że menedżerowie bardzo szybko pięli się po szczeblach kariery. Szybko pokazywali, że stać ich na coraz więcej.
Bardzo różnili się od...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta