Gdzie się podziała rodzina
Po zakończeniu kampanii wyborczej problemy demograficzne jak zwykle trafiły na drugi plan – zauważa publicysta „Rzeczpospolitej” Bartosz Marczuk
W czasie kampanii wyborczej polityka demograficzna, kondycja polskiej rodziny i edukacja młodych Polaków doczekały się wreszcie publicznej debaty. Z ust polityków – od prawa do lewa – padały deklaracje, zapewnienia o trosce, obietnice zajęcia się tą sprawą. Na razie na tym się skończyło. To błąd, polityka rodzinna to inwestycja, a nie koszt.
Rodzina wdarła się przebojem jako kampanijny temat za sprawą alarmistycznych danych o przyroście naturalnym oraz zaniechań rządu w sferze edukacji i opieki nad najmłodszymi. Na koniec wakacji gruchnęła informacja o drożyźnie w przedszkolach. Rodzice, którzy i tak mają problem z zapisaniem do nich dzieci, musieli się oswoić z myślą o wyższych opłatach i skrupulatnym, wręcz aptekarskim, rozliczaniu każdej godziny, którą ich pociecha spędza w takiej placówce. Tak niestety jest do dzisiaj. Premier Tusk zapowiedział, że będzie za to ścigał gminy, które w tej sprawie są Bogu ducha winne. Nie dostają przecież z budżetu żadnych pieniędzy na opiekę przedszkolną i starają się dopinać jakoś swoje budżety.
Równocześnie pojawiły się doniesienia o nieprzygotowanych do przyjęcia sześciolatków szkołach. Warto przypomnieć sobie w tym kontekście woltę minister edukacji Katarzyny Hall, która w połowie września rano w Sejmie broniła reformy edukacji, by po południu zmienić zdanie. Wcześniej GUS przedstawił...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta