Trzy razy spluń przez lewe ramię
Polskie rusałki, czarownice i czarty stawiają czoła importowanym ogrom czy hobbitom
Nie baśń o diable Borucie, ale opowieść o ogrze Shreku. Nie bajania o atrakcyjnych rusałkach z Podlasia, ale bajka o elfach i faeriach. Przeciętny młody człowiek lepiej wie, kim jest tolkienowy Sauron albo Diablo (postać fantasy z gry komputerowej) niż Dobrochoczy, Gnieciuch czy diabeł Hejdasz.
Znane jeszcze w połowie ubiegłego stulecia „strachy na Lachy": wodniki, boginki, południce, wąpierze, krasnoludki, diabliki, strzygi, świcki, jędze, utopce i zmory, przez lata odsuwane były w niepamięć. Teraz wygryza ich inwazja stworów z Zachodu. – Stare słowiańskie demony coraz rzadziej funkcjonują w naszych zwyczajach, wspomnieniach i legendach. Wdziera się zagraniczna mitologia – nie ukrywa żalu Jan Leończuk, dyrektor Książnicy Podlaskiej im. Łukasza Górnickiego w Białymstoku, a prywatnie poeta i badacz dawnych ludowych wierzeń.
Ale dawne strachy na Lachy jeszcze się nie poddały. I choć diabliki zniknęły z dębowych dziupli, a upiory nie straszą już na rozstajach dróg, to toczą – typowo polską, bo partyzancką – walkę o przetrwanie.
Bebok wciąż grasuje
Etnografowie z Muzeum Pierwszych Piastów na Lednicy w ubiegły piątek, tj. wigilię 200. rocznicy urodzin Józefa Ignacego Kraszewskiego, zorganizowali...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta