Tak się przechodzi do legendy
Tomasz Majewski obronił tytuł z Pekinu. Znowu mamy mistrza olimpijskiego w pchnięciu kulą
Przed ostatnią serią Tomasz Majewski prowadził z Davidem Storlem o jeden centymetr. Konkurs przedłużał się, wystartował bieg kobiet na 10 km. Tak naprawdę walka o złoto od początku toczyła się między Majewskim i Niemcem, inni byli w stanie tylko przyglądać się tej rywalizacji.
Polak usiadł daleko od innych, głęboko oddychał, położył się. Potem powiedział, że dopiero wtedy po raz pierwszy poczuł emocje. Wcześniej był spokojny i tradycyjnie niezadowolony po każdym pchnięciu. – To nie była żadna joga. Zmęczyłem się i musiałem chwilę odpocząć – żartował.
Po kwalifikacjach mówił, że ma moc. Wieczorem przekonał, że nie kłamał
Storl w ostatniej serii nie dał rady, wcześniejsze dwa pchnięcia spalił. Mistrz świata z Daegu z ubiegłego roku pchnął bliżej od Polaka i ten wiedział już, że ma złoto. Ostatnią kulę podniósł z uśmiechem na twarzy, ale żeby nie było wątpliwości poprawił swój rezultat o dwa centymetry – na 21,89.
Majewski...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta