Polska nie powinna zmieniać złotego na euro
Płace w Hiszpanii zostały wywindowane podczas boomu budowlanego, ściągnęły do nas imigrantów z Ameryki Łacińskiej i Afryki Północnej. I bardzo trudno dzisiaj dokonać jakiejkolwiek korekty – mówi hiszpański ekonomista Juan José Toribio w rozmowie z Danutą Walewską
Znane są już wyniki „testów wytrzymałościowych", jakim poddano hiszpańskie banki. Czy fakt, że potrzebują one 59,3 mld euro, pana zaskoczył?
Juan José Toribio: Myślałem, że maksymalnie będą potrzebowały 100 mld euro, a minimum to zero (śmiech). Więc trafiłem z prognozą. A mówiąc serio, spodziewałem się, że będzie to maksymalnie 40–50 mld euro niezbędnego dofinansowania, tak aby nasze banki były w stanie doprowadzić swoje bilanse do normalnego funkcjonowania w gospodarce. Wśród naszych banków trwa szybko postępująca koncentracja. Rok temu tylko samych kas oszczędnościowych mieliśmy aż 45. Dzisiaj wszystkich hiszpańskich instytucji finansowych jest tylko 14, i to łącznie – tradycyjnych banków i kas razem wziętych. Dzięki temu zarządzanie sektorem oraz ocena jego potrzeb są znacznie łatwiejsze. Jeśli więc ostatecznie wykorzystają one 50 miliardów euro, to problemy hiszpańskich banków się skończą.
Pozostaje pytanie: ile czasu potrzeba, aby hiszpański sektor finansowy wrócił do normalnej kondycji?
Myślę, że wystarczy nam rok. Może kilka miesięcy dłużej.
Byliśmy zaskoczeni, że w szczycie hiszpańskiego kryzysu Banco Santander zdecydował się na przejęcie banków w Polsce. Jak to jest, że ten bank rozwija się, jakby nie było kryzysu?
Santander miał swoje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta