Prawem karnym w dziennikarzy
Doświadczenie usprawiedliwia obawę, że gdy władza wykonawcza deklaruje, iż ma zamiar poluzować rygory odnoszące się do wolności słowa, to należy raczej spodziewać się skutku odwrotnego – pisze adwokat
Na łamach „Rz" z 1 października br. („Problemem jest brak rzetelności") Michał Królikowski, wiceminister sprawiedliwości, zreferował treść propozycji rządowych dotyczących zmian w prawie karnym odnoszących się do pomówienia, a więc słynnego art. 212.
W pierwszej kolejności należy zwrócić uwagę na przedziwną metodę proponowanej ścieżki nowelizacyjnej. Otóż propozycje zmian prezentowane są na spotkaniu ministra sprawiedliwości z prasą, której przedkłada się dwie wersje (dalej i bliżej idącą), tak jakby do wyboru. Gdyby chodziło o zmiany w prawie prasowym, taka metoda byłaby może bardziej zrozumiała, choć nadal budząca zastrzeżenia. Gdy jednak chodzi o majstrowanie przy prawie karnym, a więc jednej z najważniejszych ustaw regulujących życie społeczne i najostrzej wyznaczających granice praw obywateli, to powyższe postępowanie zdumiewa. Rozumiem podejście nacechowane szacunkiem dla prasy i uznaniem jej faktycznej roli w ramach podziału władzy, ale jednak bez przesady. Przedkładanie w tych warunkach dwóch różnych wersji zmian w przepisach wskazuje na brak oczekiwanej powagi. W każdym razie stanowi dowód tego, że rząd sam nie wie, czego chce, oraz się obawia dokonania wyboru. Ten zabieg ma na celu wysondowanie, z jak silnym oporem ze strony mediów rząd będzie musiał się zmierzyć oraz czy mu sprosta. To oznacza, że w tle omawianej metody stoi czysta polityka, bo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta