Dwa hymny, jedna drużyna
Futbol po czeczeńsku, czyli jak Terek Grozny z Polakami w składzie gra w rosyjskiej lidze
O godz. 13 zaczyna się zbiórka w bazie. Baza to słowo klucz w wielu rosyjskich klubach, ale w Tereku jest wyjątkowa, bo od stadionu dzieli ją 400 kilometrów. Drużyna rozgrywa swoje mecze w Groznym, mieszka i trenuje w Kisowłodzku. Nikt nie wie dlaczego.
– Gdyby grali u nas tylko Czeczeni, pewnie nie byłoby problemu. Grozny to jednak inny świat, muzułmański. Ciągle widać milicję z karabinami na skrzyżowaniach. A Kisowłodzk jest jak nasz Ciechocinek. Są sanatoria, piękne parki, dużo turystów i spokojne życie – mówi „Rz" Maciej Rybus, jeden z czterech polskich zawodników Tereka.
W bazie każdy ma swój pokój, wspólne życie drużyny nie jest zaplanowane. Piłkarze spotykają się głównie na obiedzie i przez pięć minut jazdy autokarem na boisko treningowe. Czasami jeszcze wpadną na siebie w pralni albo suszarni. W Tereku nikt nie składa im ubrań w kostkę i nie pastuje butów. Muszą myśleć o tym sami, ale nikt nie narzeka.
Sześć godzin jazdy
Trening zaczyna się o 18. Do tego czasu piłkarz ma siedzieć w pokoju i odpoczywać. Kto chce, może też w bazie mieszkać, ale wtedy na własne życzenie pozbawia się jedynych kisowłodzkich rozrywek...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta