Sztuka w strefie cienia
Tradycja cienistych przedstawień sięga paleolitu. A niby skąd wzięły się te wszystkie tyrolskie sylwetowe scenki rodzajowe? A profilowe podobizny turystów na Montparnasse czy Montmartre?
Większość sądzi, że sztuka to rzecz materialna. Otóż zdarzają się przypadki kreacji bezcielesnych, pomimo swej nienamacalnej postaci przynoszących materialne zyski. Nie, nie piję do Amber Gold. Myślę o twórczości z udziałem cieni.
Nie, nie mam na myśli niewidzialnego (dla ogółu) gremium decydującego o przetasowaniach na rynku sztuki. Nie zamierzam też dowodzić, że jesteśmy artystycznymi cieniasami – bo choć z kasą u nas cienko, umiemy z ubóstwa zrobić cnotę, za co dostaliśmy wyróżnienie na tegorocznym weneckim Biennale Architektury. Mówię o obrazach malowanych cieniami. Dosłownie.
Są nacje, które z cieni tworzą całe spektakle, ba! zrobiły z tego zjawiska narodową sztukę: Chiny, Jawa, Japonia i inne kraje Dalekiego Wschodu. Ten gatunek pojawił się w sposób naturalny, jako konsekwencja dostępnej każdemu obserwacji.
Profil ukochanego
Tradycja cienistych przedstawień sięga paleolitu. Prawie wiek temu odkryto w górach Tassili na Saharze sceny polowania wyobrażonego, jakby to był teatr cieni. Na chropawej, nierównej ścianie jaskini przesuwa się korowód myśliwych goniących za zwierzyną. Układ płaskich, jakby...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta