Bandera czy Stalin
Nacjonaliści mogą się okazać czarnym koniem wyborów parlamentarnych na Ukrainie
Pod pomnikiem Tarasa Szewczenki na lwowskim Prospekcie Swobody (przed wojną były to Wały Hetmańskie) gęstnieje tłum, nad którym powiewają niebieskie flagi z żółtą dłonią z trzema wysuniętymi palcami, symbolem Tryzuba. Do mikrofonu podchodzi pierwszy mówca. – Sława Ukraini! (Sława Ukrainie!) – woła. Tłum odkrzykuje: – Herojam sława! (Sława bohaterom!).
To ostatni, czwartkowy, przedwyborczy wiec partii Swoboda, którą w Polsce określamy mianem „radykalnie nacjonalistyczna", znanej z propozycji usunięcia miecza Szczerbca z Cmentarza Orląt Lwowskich i sprzeciwów wobec budowy polskich cmentarzy ofiar UPA na Wołyniu. Partii, która rządzi w trzech zachodnioukraińskich obwodach (województwach), mającej ogromne szanse na wejście do parlamentu w wyniku niedzielnych wyborów.
Szczęście nacjonalisty
Przemawiający z jednej strony krytykują prezydenta Wiktora Janukowycza i jego ludzi oraz stojących za nimi „Moskali", a z drugiej wzywają do wierności ideom ukraińskiego nacjonalizmu. – Orda imienia Janukowycza szaleje, bo się nas panicznie boi! – wołała kandydatka na deputowaną, znana działaczka Swobody, Iryna Farion. – My nie mamy politycznych oponentów, ale wrogów, tępych jak syberyjskie walonki. To wyrodki! Plujmy im w pyski! – krzyczała, a tłum nagradzał ją oklaskami.
– To, że wzorujemy się na idei nacjonalizmu,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta