Młodzi boją się prosić o pomoc
Rozmowa „Rz" | Adam Małysz o rozpoczynającym się sezonie Pucharu Świata, o rajdach i życiu po skokach
Rz: Mija półtora roku bez małyszomanii. Nie tęskni pan?
Adam Małysz: Za skokami tęsknię. Ale w mądry sposób. Jestem pogodzony ze sobą, ani razu po zakończeniu kariery nie pomyślałem, że wolałbym być na rozbiegu, a nie w samochodzie rajdowym. Skoczkowie są w Lillehammer, a ja właśnie kończę jazdę po wydmach w Dubaju, trenuję przed Dakarem. Oni będą 5 stycznia w Bischofshofen, a ja na starcie Dakaru w Limie. Miałem swój team Małysz w skokach, teraz mam w rajdach. Żyję na wysokich obrotach i tego chciałem: szybko przeskoczyć z nart za kierownicę. Nie dałem sobie chwili na zastanowienie. Kiedyś planowałem, że jak zakończę karierę, to na dwa, trzy lata zniknę. Będę odpoczywał, grządki przy domu kopał. Ale im bliżej końca kariery, tym bardziej czułem, że to nie dla mnie.
Wraca pan w tym sezonie do skoków: przed mikrofon, jako komentator niektórych konkursów w Eurosporcie.
Długo się wahałem, bo każdą wolną chwilę staram się spędzać z rodziną, a to będzie wymagało wyjazdów do studia w Warszawie. Ale przystałem na propozycję. Zaczynam w sobotę, konkursem w Lillehammer. Trochę się stresuję, jak mnie ludzie ocenią. Kiedyś komentowałem z Włodzimierzem Szaranowiczem w TVP, w Kuusamo, tyle że to było z marszu, gdy się nie dostałem do konkursu. Zobaczymy, jak wypadnę. Ale nie nazwałbym tego powrotem do skoków, bo ich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta