Licznik na zerze
Australian open | Półfinał nie dla Agnieszki Radwańskiej, przegrała z Na Li 5:7, 3:6.
Miało być dużo walki i było. Miały być długie wymiany, też były. Miała być Agnieszka, która nie pozwoli Chince na agresywne uderzenia, będzie prowokować ją do wyrzucania piłek w auty lub siatkę, sama ruszy do ataku. Takiej Radwańskiej nie zobaczyliśmy.
W meczu rządziła Na Li. Chinka nie bała się ryzyka i inaczej niż niedawno w Sydney, to się opłaciło. Przytrzymywała Polkę przyklejoną do kortu metr lub dwa za końcową linią, metodycznie rozbijała jej wszelkie plany ataku.
Radwańska ma już tyle rutyny, by nie złościć się przesadnie na siebie, by w miarę spokojnie próbować przeczekać okresy dominacji rywalki, ale widać było, że możliwość pierwszej porażki w tym roku do niej docierała. Najpierw był pierwszy set przegrany 5:7, choć polska tenisistka w pocie czoła wybiegała przewagę 5:4 i miała własny serwis. W następnym gemie nie wygrała jednak żadnej piłki.
W drugim secie prowadziła 2:0, zdobyła ciurkiem 8 punktów, przywróciła swoim kibicom...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta