Doping, futbol, Baskowie
Były prezes Realu Sociedad przyznał, że klub mógł kupować doping od doktora Eufemiano Fuentesa.
To kolejny odprysk procesu doktora i jego wspólników, który toczy się od tygodnia w Madrycie. W aktach procesu, wśród kodów, jakimi Fuentes oznaczał swoich klientów, jest skrót „RSOC". Jeden z oskarżonych, Manolo Saiz, próbował podczas składania zeznań ten skrót rozszyfrować, ale przerwał mu jego adwokat.
W wywiadzie dla dziennika „AS" Saiza wyręczył Inaki Badiola, były prezes Realu Sociedad. Opowiedział o dwóch klubowych lekarzach, Eduardo Escobarze i Antxonie Gorrotxategi, którzy przez lata kupowali dla piłkarzy środki dopingujące.
Badiola był prezesem krótko, w 2008 roku, ale na dowód swoich oskarżeń ma m.in. mail od Gorrotxategi z prośbą o pieniądze na doping. Widział też rachunek za zakup zabronionych substancji.
Obecne władze klubu z San Sebastian wszystkiemu zaprzeczają. O związki z Fuentesem były też oskarżane największe hiszpańskie kluby: Barcelona, Real Madryt i Valencia.