Chory gubi się w systemie
Szpitale ograniczają pacjentom dostęp do ostrego dyżuru, ale nie zawsze zgodnie z prawem.
W środku nocy zdenerwowani rodzice z rocznym dzieckiem przyjeżdżają do izby przyjęć krakowskiego szpitala na Prokocimiu. Dziewczynka ma prawie 40° C gorączki, chociaż wcześniej dostała paracetamol. Jej lekarz rodzinny jest na urlopie. Wcześniej opiekunowie dzwonią po pogotowie. Dyspozytorka sugeruje im, że w karetce lekarz raczej nie przyjedzie, lepiej więc, żeby sami podjechali z dzieckiem do Prokocimia. W szpitalu pani z recepcji informuje, że nie przyjmują pacjentów bez skierowania, bo lecznica ma swoje procedury. Lekarze dyżurni nie chcą rozmawiać z rodzicami, twierdząc, że są bezczelni, a dziecko przecież nie umiera.
206 osób dziennie przyjmował w 2011 r. SOR Szpitala Bielańskiego w Warszawie
Kończy się na tym, że dziewczynkę przyjmuje dr Ewa Krawiec, stawiając diagnozę, iż dziecko ma gorączkę o nieznanej przyczynie. Rodzina wraca do domu. O godz. 2.30, po lekach przeciwgorączkowych, dziecko ponownie ma temperaturę 40° C.
Ta historia rozegrała się przed dwoma tygodniami w izbie przyjęć Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Krakowie....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta