Z punktu widzenia polakożercy
Święte Przymierze Rosji, Prus i Austrii można nazwać Jałtą XIX wieku. Pomyślalem, że powieść o tych czasach będzie dobrą metaforą sytuacji Europy Środkowej w czasach komunizmu - mówi György Spir.
Skąd się wzięło pańskie zainteresowanie kulturą polską?
Studiowałem literaturę rosyjską i serbską, ale pod koniec studiów postanowiłem nauczyć się jeszcze dwóch języków: polskiego i angielskiego. W 1972 roku już jako redaktor w wydawnictwie przyjechałem do Wrocławia i tam poznałem dyrektora Ossolineum. Na jego pytanie, co najbardziej interesuje mnie w kulturze polskiej, odpowiedziałem, że teatr i dramat. Dzięki temu dostałem w prezencie górę książek z tego zakresu. Zacząłem pisać pracę naukową o teatrze czasów oświecenia i wtedy wreszcie przeczytałem zbiór recenzji teatralnych towarzystwa Iksów, który kilka lat leżał u mnie na półce. I tak zaczęła się droga, która doprowadziła mnie do napisania powieści „Iksowie". Przecież oni, tak jak my, żyli pod panowaniem rosyjskim, byli członkami podporządkowanego Petersburgowi rządu Królestwa Polskiego po 1815 roku. Pomyślałem więc, że to będzie dobra metafora sytuacji Europy Środkowej w czasach komunizmu. Tak jak Święte Przymierze Rosji, Prus i Austrii można nazwać Jałtą XIX wieku. Dopiero w trakcie pracy zdecydowałem, że ich bohaterem będzie Wojciech Bogusławski. Wielki aktor, który walczy o życie. Wtedy pracowałem już w teatrze i może to zdecydowało.
Dlaczego ta postać, słabo znana nawet w Polsce, tak pana zafascynowała, że poświecił jej pan wiele lat...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta