Drugie nadejście mesjaszów
Mundial 2014 i igrzyska 2016. Nastaje czas Brazylii: już ona nam przez najbliższe trzy lata pokaże, jak się robi wielki sport.
Dachy stadionów pękają, trzeszczy budżet przygotowań, budowlańcy nie dotrzymują terminów, urzędnicy kradną. Biedota jest wypędzana ze swoich dzielnic przez buldożery, wozy opancerzone wjeżdżają do faweli, prostytutki uczą się angielskiego, czekając na złote żniwa. Mecze są zagrożone, bo na nowo otwartych stadionach co chwila wyskakują jakieś niedoróbki. Pociągi nie dojadą, tramwaje nawet nie ruszą, autobusy nie dostaną na czas buspasów. A do tego drużyna narodowa zapomniała jak się wygrywa i pikuje w rankingu FIFA.
Znacie? To posłuchajcie. Medialna histeria, która towarzyszy przygotowaniom do każdej wielkiej imprezy sportowej, właśnie nadciąga nad Brazylię. Ze zdwojoną siłą, bo rzadko się zdarza taka kumulacja imprez: najpierw w 2014 piłkarski mundial – poprzedni w Brazylii był w 1950 r. – a już po dwóch latach letnie igrzyska w Rio de Janeiro, pierwsze w Ameryce Południowej. Ostatnio mieli taką kumulację tylko bogacze: Niemcy z RFN igrzyska w Monachium 1972 i mundial 1974, a Amerykanie – mundial 1994, igrzyska w Atlancie 1996.
Woda na Maracanie
Już za tydzień meczem Brazylia – Japonia na stadionie w Brasilii zaczyna się Puchar Konfederacji. Dwutygodniowy turniej, który jest zwyczajową próbą generalną na rok przed mundialem i najlepszą okazją do ogłaszania, że wszystko pójdzie nie tak. A Brazylii jest co wytykać. Sześć...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta