Wielcy gracze bez sumienia
„Żądza bankiera" Costy-Gavrasa to kolejny film o bezwzględności ludzi rządzących rynkami finansowymi.
Po kryzysie 2008 roku na ekranach pojawiła się fala filmów, których akcja toczy się w środowisku wielkiej finansjery. A wraz z nią – nowy bohater. Bankier.
Wcześniej, przez dziesiątki lat na ekranach królowali artyści, niebieskie ptaki, arystokraci, politycy albo odwrotnie – zwykli ludzie przeżywający swoje dramaty. Facet z banku kojarzył się zazwyczaj filmowcom z urzędnikiem w zarękawkach, który co najwyżej ze strachem wykładał na ladę pieniądze, kiedy bandyta przyciskał mu do skroni lufę pistoletu. Czasem tylko pojawiał się ktoś taki jak Gordon Gekko z „Wall Street", genialnie zagrany przez Michaela Douglasa.
Właśnie Gekko, pod koniec lat 80., przekonywał, że „chciwość jest dobra". W zrealizowanym przez Olivera Stone'a dwadzieścia lat później sequelu „Wall Street 2. Pieniądz nie śpi", na balu finansjery rzucił: „Gdyby ktoś podłożył tu bombę, nie miałby kto rządzić światem."
Bohaterowie wchodzącej właśnie na ekrany „Żądzy bankiera" Costy-Gavrasa myślą podobnie. Wiedzą, że pieniądz to nie tylko kariera i luksus. To władza.
Gra o fortunę
Costa-Gavras konsekwentnie, od lat, diagnozuje kondycję zachodnich społeczeństw. W 2005 roku, w „Ostrych cięciach" opowiedział historię bezrobotnego, który – zdesperowany – próbuje zlikwidować swoją konkurencję, kandydatów do posady. Teraz reżyser zmienił...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta