Kaczyński na prezydenta, Kamiński na szefa PiS
Dalsze trwanie partii Tuska u władzy grozi utratą narodowego i państwowego bytu – mówi Jackowi Nizinkiewiczowi poseł PiS.
Rz: Nie ma pan wrażenia, że szkodzi PiS swoimi wypowiedziami?
Stanisław Pięta: Lubię prowokować, ale mam dobre intencje. Raczej pomagam, mobilizuję elektorat PiS i zwracam uwagę na istotne kwestie. Mój język jest twardy, chwilami wręcz ostry, ale jednak odległy od standardów, które reprezentuje pan poseł Stefan Niesiołowski, czy pan „profesor" Bartoszewski, nazywając wyborców PiS „bydłem". W przeciwieństwie do członków partii rządzącej nie używam wulgarnego języka w debacie publicznej.
Pan chyba żartuje? Rok temu mobilizując przeciwników Ruchu Palikota, który miał organizować spotkania w terenie, apelował pan o „godne" powitanie. „Będą tak spierdalać, że zatrzymają się dopiero u swojego mocodawcy Putina" – napisał pan.
Wykropkowałem wulgarne słowo, a wpis zamieściłem na Facebooku, którzy rządzi się swoimi prawami. Ruch Palikota to ugrupowanie szkodliwe dla Polski. Po tym, gdy Palikot wzywał do zastrzelenia i wypatroszenia Kaczyńskiego, jedno wykropkowane wulgarne słowo to drobnostka.
Pan twierdzi, że „kto nie popiera PiS, to zdrajca, kretyn albo niedostatecznie poinformowany, w najłagodniejszym przypadku".
Wierzę, że ludzie są dobrzy. Chcę tylko wywołać dyskusję społeczną. Nikogo personalnie nie nazwałem kretynem lub zdrajcą, ale każdy może...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta