Polski film pokonał kryzys
W scenariuszu filmu o Smoleńsku oceniający dopatrzyli się usterek, które ich zdaniem dyskwalifikują ten projekt. Zadecydowały względy profesjonalne – mówi Barbarze Hollender szefowa Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej.
Rz: Dziesięć lat temu, gdy przystępowaliśmy do Unii Europejskiej, w polskiej kinematografii panowała wolnoamerykanka. Pieniędzy brakowało, powstawało najwyżej 15 filmów rocznie, a widzowie odwracali się od polskich produkcji. Dzisiaj mamy 35–40 nowych filmów fabularnych w sezonie i miliony sprzedanych biletów kinowych. Przeszliśmy długą drogę. A na jej początku była nowa ustawa o kinematografii.
Kiedy w 2004 roku zostałam wiceministrem kultury, przeprowadzenie w parlamencie tej ustawy, o którą filmowcy bezskutecznie zabiegali od dziesięciu lat, było jednym z naszych najważniejszych wyzwań. I udało się: najpierw zjednoczyć środowisko, a potem także przekonać parlamentarzystów. 30 czerwca 2005 roku ustawa przeszła przez Sejm. Później, na podstawie jej artykułów, trzeba było stworzyć nowoczesną i skuteczną instytucję, jaką stał się Polski Instytut Sztuki Filmowej, zbudować system egzekwowania wpłat od nadawców telewizyjnych, sieci kablowych, platform cyfrowych, dystrybutorów i kin oraz opracować system udzielania finansowego i systemowego wsparcia filmowej branży. A wreszcie przekonać Komisję Europejską, aby wyraziła zgodę na udzielanie pomocy publicznej. Dzisiaj możemy chyba czuć satysfakcję: polskie kino pokonało kryzys. I ma się naprawdę dobrze.
Gdy Donald Tusk część sum przeznaczonych na drogi lokalne przesunął na świadczenia dla...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta