W złotych okowach zarządu, czyli jak się wyplątać ze spółki
Mało kto w momencie nominacji na członka organu myśli o tym, że kiedyś to członkostwo trzeba będzie zakończyć. Praktyka i sprzeczne ze sobą orzeczenia sądów pokazują jednak, że rezygnacja nie jest łatwa. Nie wiadomo, kogo o niej powiadomić – zauważa prawniczka.
Magdalena Węglarz
Przyjęcie nominacji do organu spółki (zarząd, rada nadzorcza) rzadko wiąże się z podjęciem próby ustalenia, w jaki sposób można będzie zakończyć członkostwo w tym organie. A tu może czekać niemiła niespodzianka. Podążając bowiem za rozbieżnym orzecznictwem i poglądami doktryny odnoszącymi się do adresata oświadczenia o rezygnacji, w celu zapewnienia skuteczności rezygnacji należałoby ją złożyć „wszem wobec".
Pomiędzy powołaniem na stanowisko a naturalnym wygaśnięciem mandatu, tj. upływem kadencji oraz zatwierdzeniem sprawozdania finansowego za ostatni pełny rok obrotowy pełnienia funkcji, może wystąpić wiele okoliczności powodujących potrzebę wcześniejszego zakończenia członkostwa w organie spółki, np. długotrwała choroba, brak utożsamiania się z kierunkami rozwoju spółki lub nierespektowanie zasad ładu korporacyjnego na szczeblu właścicielskim.
Zasada lustra
Stosunek korporacyjny może zostać zakończony przez podmiot uprawniony do odwołania członka organu z inicjatywy własnej czy też z inicjatywy piastuna organu. Należy jednak pamiętać, że także rezygnacja jest pełnoprawnym sposobem zakończenia pełnienia funkcji w organie spółki. Zgodnie się przyjmuje, że oświadczenie o rezygnacji stanowi oświadczenie woli będące uprawnieniem prawo kształtującym, które powoduje jednostronne zakończenie stosunku członkostwa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta