Brazylia bez makijażu
W zarządzanym przez gangi Rio de Janeiro nie dałoby się normalnie żyć, gdyby nie zjawiskowa uroda tego miasta – mówi amerykański badacz, który od 10 lat mieszka i pracuje nad Zatoką Guanabara.
Od czerwca ubiegłego roku, kiedy brutalnie stłumiono antyrządową demonstrację w São Paulo, mieszkańcy Brazylii regularnie wychodzą na ulice największych miast i protestują przeciw organizacji mundialu. Dlaczego zapaleni kibice, za jakich uchodzą na świecie Brazylijczycy, nie chcą u siebie święta futbolu?
To czerwona kartka dla rządu Dilmy Rousseff. Brazylijczycy zrozumieli, że organizacja mundialu, wbrew obietnicom władzy, nie przyniesie im żadnych korzyści. Na organizację mistrzostw wydano już 13 miliardów dolarów, a równocześnie nie inwestuje się w sferę publiczną: mamy kiepską ochronę zdrowia, ledwie zipiący publiczny transport i słaby system kształcenia. Państwo nie radzi sobie też z utrzymaniem bezpieczeństwa. Regułą przygotowań do mundialu jest korupcja i często bezprawne wyburzanie całych osiedli tylko po to, żeby blisko jakiegoś stadionu powstał parking. Nikt nie pyta przy tym o zdanie mieszkańców.
Przyzna pan jednak, że w 12 miastach goszczących tegoroczny mundial pojawiły się nowoczesne stadiony. W kraju futbolu to chyba oczekiwana inwestycja?
„Pierwszorzędne stadiony, trzeciorzędne szkoły i szpitale" – napisali na jednym z plakatów demonstranci. Finansowanie wygórowanych żądań FIFA pieniędzmi podatników odbywa się kosztem potrzebnych inwestycji w usługi publiczne i w miejską infrastrukturę. Nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta